Ostatnio przesłuchuję dyskografię Genesis. O moim przesłuchiwaniu dyskografii kiedyś jeszcze powstanie jakiś post, ale ja teraz nie o tym. Na płycie "A Trick of the Tail" (1976) znajduje się piękny utwór "Entangled" instrumentalnie bazujący na kunsztownej grze trzech 12-strunowych gitar Hacketta, Rutheforda i Banksa. W tekście pojawiają się takie wersy: "Madrigal music is playing/Voices can faintly be heard" ("Madrygałowa muzyka/Głosów prawie nie słychać"). Zastanowił mnie ten "madrygał" - przecież Rush ma utwór zatytułowany "Madrigal"! Poszperałem w guglach i madrygał to forma muzyczna, wywodząca się ze średniowiecza, rozwinięta w okresie renesansu i baroku, bazująca na bogatej polifonii (wielogłos) zarówno instrumentalnej i/lub wokalnej. Madrygały to utwory o wolnym tempie, delikatne, współcześnie można by nazwać je balladami. Charakterystyczne dla madrygału są, wywodzące się z baroku, "pajączki instrumentalne" (gęsto grane nuty przez jeden lub kilka instrumentów wokół jednego tematu melodycznego, sprawiające wrażenie wielowarstwowości), bogate harmonie wokalne (2 i więcej nakładających się śpiewów) i melizmaty (śpiewanie jednej samogłoski przez kilka dźwięków). O ile melizmaty współcześnie są popularne w muzyce R'nB i soul (np. Whitney Houston, Mariah Carey czy Edyta Górniak), tak pozostałe rozwiązania dominują głównie w rocku progresywnym.
I tak wracamy do wspomnianego na początku utworu Genesis. Posiada on wiele cech madrygału (wolne tempo, równocześnie grające 3 gitary 12-strunowe, bogate harmonie wokalne), a w/w tekstowe nawiązanie też wskazuje na kierunek muzycznej inspiracji.
Od razu przychodzi tu na myśl jeden z wielu madrygałów Monteverdiego "Madrigali guerrieri et amorosi: Altri canti d'Amor tenero arciero" (1638), z pajączkami klawesynowymi, podobnymi do tych gitarowych u Genesis:
Pierwszym jednak utworem, z którym kojarzę nazwę "madrygał", jest jednak również już wspomniany wyżej "Madrigal" grupy Rush z płyty "A Farewell to Kings" (1977). W tym balladowym utworze Rush nawiązał do stylistyki madrygału głównie w warstwie instrumentalnej (gitara akustyczna przeplatana z elektryczną) oraz w nadaniu utworowi charakteru piosenki dawnej (np. syntezatorowy dźwięk naśladujący piszczałkę), a w warstwie lirycznej nawiązującej do honoru rycerskiego:
Kolejnym przykładem nawiązania do madrygału jest utwór Yes pt., a jakże!, "Madrigal" z płyty "Tormato" (1978). Tutaj panowie poszli na całość: Rick Wakeman gra na klawesynie, towarzyszy mu Steve Howe na gitarze 12-strunowej, śpiewowi Jona Andersona towarzyszą chórki, a w klipie Wakeman gra na klawesynie, w barokowych wnętrzach, ubrany w barokowy strój, a całość zgrabnie udaje muzykę dawną (właśnie madrygał).
Kolejnym przykładem, tym razem instrumentalnym, jest utwór pt. "Madrigal" (znowu?!) szwedzkiej grupy Opeth z albumu "My Arms, Your Hearse" (1998). Ta miniatura muzyczna najmniej ma wspólnego z typowym madrygałem (nie ma w ogóle śpiewu ani brzmień akustycznych) i głównie jest oparta o gitarowe pajączki dwóch gitar elektrycznych.
Na powyższych przykładach widać, że wykorzystanie madrygału w muzyce rockowej następowało poprzez stworzenie ballady kojarzącej się w pewien sposób z muzyką dawną. Nie zawsze mamy do czynienia z melizmatami, polifonią czy kunsztem wykonawczym, nie mówiąc już o wykorzystaniu klawesynu czy gitar 12-strunowych. Widać to najlepiej w u nieprogresywnych wykonawcach rockowych, gdzie podejście jest bardziej swobodne, a inspiracja madrygałem polega często na wykorzystaniu idei ballady i "uklasycznieniu" utworu poprzez miejscowe (z reguły na początku) nawiązanie do madrygału. Wtedy w zasadzie jedynym wyznacznikiem sugerującym inspirację madrygałem jest... tytuł utworu. Z zespołów progresywnych na taką półkę można postawić w/w utwory Rush i Opeth. Z wykonawców nieprogresywnych przykładami mogą tu być Jefferson Airplane z "Common Market Madrigal" (1989) i Erasure z "So the Story Goes" (1994).
Pierwszy to bardzo swobodne podejście do madrygału - ot dosyć bogata klasycyzująca figura fortepianowa przez cały czas trwania tego utworu, będącego w zasadzie bardziej power balladą niż typową balladą.
Drugi to również power ballada, ale typowo synth-popowa, z bogatym wykorzystaniem instrumentarium elektronicznego. Ale jednak widać, że Vince Clark inspirował się XVII-wiecznymi madrygałami włoskimi: syntezatorowe loopy zastępują klawesynowe pajączki, chórki w tle symulują polifonię, a melodia ponownie nawiązuje do muzyki dawnej.
"Entangled" to chyba najpiękniejszy utwór Genesis. Chyba, bo innym pretendentem do tego tytułu jest "Seven Stones" ;)
OdpowiedzUsuńNo i "Ripples" oczywiście, bym zapomniał, a to przecież też utwór z "A Trick of the Tail" (mojego ulubionego albumu Genesis). W sumie na tym samym longplayu jest jeszcze "Mad Man Moon"... Oj, dużo mają tych pięknych utworów ;)
UsuńOj, mają! "Ripples" piękne, ale chyba bardziej kocham "One for the Vine".
OdpowiedzUsuń