piątek, 17 maja 2019

Zbigniew Wodecki - próba analizy twórczości. 6. Dobrze, że jesteś (2018)



Wodecki niemal rok temu wydał nową płytę!

To znaczy wydano w jego imieniu, dokładnie rok i dzień po jego śmierci. Inicjatorem była jego córka, Katarzyna Wodecka-Stubbs, która była poniekąd świadkiem jej powstawania - Wodecki podczas gromadzenia materiału po prostu na bieżąco dzielił się z rodziną pomysłami muzycznymi i fragmentami utworów. Planował wydać płytę trochę nawiązującą do jego klasycznego eklektycznego stylu, do lat 70 i 80. Niestety pracę przerwała jego śmierć, a że dużo już zostało zrobione i miało potencjał, postanowiono cały materiał doaranżować, dograć wokale zaproszonych gości i wydać.



Czy to skok na kasę, czy upamiętnienie wybitnego muzyka? Chyba raczej to drugie, choć tak naprawdę nowych utworów jest raptem 7 na 13, a i pośród nich słyszymy Wodeckiego śpiewającego raptem w 2, w pozostałych natomiast głównie we fragmentach i do tego gdy scatuje (czyli nuci "tabara-di-di-pa tabara-fiffifif-fa" itp. do melodii utworu). Dobrym przykładem jest tutaj singiel promujący album Chwytaj dzień. Oczywiście w tym miejscu robi to naprawdę fajne wrażenie i nawet wzrusza, jednak same scaty to trochę mało, jak na całą płytę.

Jak wspomniałem, na płycie są tylko dwa wyjątki, gdzie Wodecki PREMIEROWO śpiewa w pełni: w utworach Kod dostępu i Piosence pierwszego olśnienia jazzem. Jest jeszcze wszakże Nauczmy się żyć obok siebie, jednak nie jest to nowy utwór - pochodzi z płyty Obok siebie z 2002 i znany jest też z wcześniejszych kompilacji utworów artysty; na niniejszej płycie dostajemy go w nieco innej (mało zmienionej) aranżacji. Śpiewającego Wodeckiego słyszymy jeszcze tylko w otwierającym Dobrze, że słońce oraz króciutko w refrenie ostatniego utworu Good night love, gdzie śpiewa frazy oryginalnej polskiej wersji tego znanego utworu (piosenka Dobranoc, dobranoc znana choćby z kilku kompilacji artysty). Zresztą prawie połowa utworów z tej płyty to rzeczy już wcześniej znane:
  • wspomniane już Nauczmy się żyć obok siebie,
  • Dobrze, że słońce to ten sam utwór co na PlatyNOWEJ z 2010, ale w nowym miksie,
  • oraz znane przeboje Wodeckiego, oczywiście tutaj w nowym wykonaniu:
    • Tylko ty, Kuby Badacha,
    • Sobą być, Andrzeja Lamperta,
    • Nad wszystko uśmiech twój, Beaty Przybytek,
    • Good night love (Dobranoc, dobranoc), Juniora Robinsona.

Aranże Wodecki tworzył sam lub współtworzył z Rafałem Stępniem (producentem płyty), a do nie gotowych jeszcze za życia utworów natomiast zostawił dużo wskazówek muzycznych, na jakich wzorcach Stępień ma się opierać. Podobno wzorcami tymi mieli być Chicago, Earth, Wind & Fire, Al Jarreau, Quincy Jones, Stevie Wonder czy Burt Bacharach. O ile na wcześniejszych płytach (np. na debiucie) gdzieś te wpływy (szczególnie Bacharacha) mogły być bardziej słyszalne, to na niniejszej płycie jednak mniej. Chociaż jest trochę Ala Jarreau w Give it a moment czy Piosence pierwszego olśnienia jazzem (posłuchajcie - frazy jakby wyciągnięte z utworu Jarreau We're In This Love Together), Steviego Wondera w Wykidajle czasie, czy Bacharacha w nomen-omen Nie ma jak Bacharach (te glissanda sekcji dętej!). Natomiast w utworach już znanych oraz tych śpiewanych przez Kayah: lirycznym i pięknym Na paluszkach oraz walczyku Chwytaj dzień wspomniane wpływy nie są słyszalne. Tu i ówdzie pojawiają się skrzypce Wodeckiego, co nadaje utworom (np. Give it a moment, Na paluszkach, Sobą być) stylu dla niego charakterystycznego, nawiązującego przy tym do jego krakowskich korzeni.

Co do wykonawców to zestaw wyborny: Kayah pięknie liryczna, Badach fachowo jazzowy, Uniatowski to niemal czysty Wodecki (rewelacja!), świetni, ale poprawni Lampert oraz Przybytek oraz świetny soulowy, ale raczej rzemieślniczy czarnoskóry Robinson (swoją drogą anglojęzycznie nie pasujący do całości).
Podsumowując: trudno nazwać to wydawnictwo tylko nazwiskiem Wodeckiego - bardziej by pasowało "Wodecki i przyjaciele". Artystę śpiewającego słyszymy raptem tylko w 5 utworach (z czego tylko 2 są nowe), w 5 innych scatuje lub nuci, a w 2 pojawia się jego krótki komentarz. Oczywiście nad całym wydawnictwem unosi się duch Wodeckiego kompozytora (poza 3 utworami, z których do jednego napisał tekst!), ale trochę nie wierzę zapewnieniom, że nowych utworów było o wiele więcej (wybrano tylko 7), a to Wodecki zadecydował, aby takie, a nie inne zamieścić na płycie. Naprawdę chciał umieszczać tam tyle swoich staroci? Może rzeczywiście tylko tyle udało się dokończyć? A może śpieszono się na rocznicę jego śmierci? Można posłuchać, ale nie przekonałbym się, aby kupować ten album dla 7 nowych kompozycji, z czego tylko 2 śpiewanych przez Wodeckiego. Dlatego dla mnie jest to wydawnictwo bardziej kompilacyjne, niż nowa płyta Zbigniewa Wodeckiego.
Ocena: 3,5/5

Varia:
  • Płytę promował teledysk do piosenki Chwytaj dzień.
  • Trochę o współtwórcach, w większości młodych muzykach i wokalistach:
  • Rafał Stępień - producent płyty i aranżer, pianista i kompozytor, laureat wielu festiwali i konkursów w kraju i za granicą, m.in. Jazz nad Odrą, Fama, Gdynia Summer Jazz Days. Współpracował m.in. z: Lorą Szafran, Anną Serafińska, Ewą Urygą, Agą Zaryan, Marylą Rodowicz, Ryszardem Rynkowskim, Mieczysławem Szcześniakiem, Jorgosem Skoliasem. W 2012 roku rozpoczął współpracę ze światowej sławy producentami z Kanady m.in. Markiem Lafrance, Bobem Rockiem i Randy Staubem.
  • Kayah i Kubę Badacha zna chyba każdy, ale poniżej trochę o tych mniej znanych:
    • Sławek Uniatowski - to, dla przypomnienia, głównie znany finalista Idola z 2005 - świetny głos, który głównie udzielał się w występach w repertuarze innych wykonawców, a w 2018 wydał w końcu płytę pod własnym nazwiskiem.
    • Andrzej Lampert -wokalista i śpiewak operowy (solista Opery Krakowskiej), członek poprockowego zespołu PIN, dwukrotny laureat Szansy na sukces.
    • Beata Przybytek -  wokalistka jazzowa i kompozytorka, współpracownica wielu krajowych jazzmanów, ma na koncie 6 albumów solowych.
    • Junior Robinson - brytyjsko-duński czarnoskóry wokalista soulowy i RnB, współpracował m.in. z Chaką Khan, prowadzi warsztatu wokalne.

1 komentarz:

  1. A ja chciałem się was zapytać czy znacie taką wokalistke jak PachYa? Niedawno przeczytałem o niej artykuł w internecie i okazuje się, że do tej pory śpiewała w Wielkiej Brytanii ale teraz wraca do polski. Piosenki ma na prawdę niezłe i chyba zacznę jej słuchać

    OdpowiedzUsuń