niedziela, 18 stycznia 2015

Muzyczne encyklopedie i leksykony

Jak tylko sięgam pamięcią, zawsze lubiłem encyklopedie. Te wielkie z reguły księgi, gdzie informacje są poukładane w odpowiedni sposób i w odpowiedniej formie. Co więcej, informacje te są zebrane, skumulowane, czyli ktoś musiał usiąść i to wszystko opisać i uporządkować. Ta miłość została mi do dziś, a łącząc to z miłością do muzyki, mamy encyklopedię muzyczną. Przez ostatnie 3-4 lata uzbierała mi się mała kolekcja tego typu wydawnictw, która uzupełnia moją dosyć sporą biblioteczkę muzyczną (biografie, fotoalbumy etc.).

Moje muzyczne encyklopedie.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Jaka jest najlepsza płyta Pink Floyd?

- No jak to jaka? "Ciemna strona księżyca"!
- E, gdzie tam! "The Wall"!
- Floydzi tak naprawdę skończyli się na "The Piper at the Gates of Dawn".
- A nie na "Kill'em All"?

Ile osób, tyle opinii, jednakże do kanonu albumów Pink Floyd na pewno należą wymienione wyżej płyty (no, może poza "Kill'em All"). Oczywiście nie można zapominać też o "Wish You Were Here" czy "Animals". Są to zresztą albumy tzw. 5 gwiazdkowe, czyli najlepsze, klasyczne. Choć może pierwsza płyta Floydów nie zawsze ma owe 5 sztuk gwiazdek. 

Po co to piszę? Chciałem recenzować, pastwić się, ponownie odkrywać dyskografię Pink Floyd, ale po co? (Nie ukrywam tutaj wszakże faktu, że już coś takiego popełniłem na innym blogu, ale... Ameryki nie odkryłem i wiele nie wniosłem, choć próbowałem recenzować jednak nieco inaczej). Ok, klasykę rocka każde pokolenie odczytuje i będzie odczytywać na nowo, po swojemu, przez pryzmat aktualnej rzeczywistości. Ale czy nastąpią istotne przewartościowania? Czy "Dark Side of the Moon" zostanie zbesztana, a "The Wal" wyklęte? Chyba nie. Gdzie nie spojrzeć, płyty te i wcześniejsze oceniane są wysoko. 

- Ok, ale która jest lepsza? "Ściana" czy ta z płonącym facetem?

czwartek, 1 stycznia 2015

Skompresowane CD??

Kupiłem sobie niedawno po promocyjnej cenie w Biedronce "Najlepsze hity dla ciebie" (Magic Records). Normalnie nie dałbym za to 50 zł, ale skusiłem się. Ale za 30 zł za 3 CD to dlaczego nie? Trzeba mieć na czarną godzinę taneczną płytkę. Oryginalną i legalną. W jakości CD. No właśnie, CD...



Przesłuchiwałem toto ostatnio i kilka utworów brzmiało, nooo, czułem, że brzmiało nie tak. Chciałem aż wymieniać głośniki, bo to było zbyt dziwnie (a sprzęt mam dobry, ale nie jakiś high-end, ale też nie najtańszy i starannie dobierany).